czwartek, 15 października 2009

Top 10 kolekcji według Vogue'a?

Przeglądając dziś stronę amerykańskiego Vogue'a (aka. style. com) poczułam się lekko (żeby nie napisać bardzo) zawiedziona. Ich ranking wydaje mi się bardzo schematyczny, bezlitośnie ignorujący świeżych i trzeba przyznać, że bardzo prężnych projektantów. Było do przewidzenia, że w "złotej" dziesiątce znajdą się wyłacznie sztandarowi projektanci. A oto oni:
1. Balenciaga za spektakularne zakończenie trendu na lata '80 i patrzenie głęboko w przeszłość. Zatem: sportowe kamizelki i spódniczki oraz baardzo seksowne skórzane spodnie.

2. Balmain- tu Vogue ceni sobie innowacyjne połyskujące rajstopy, fenomenalne wykorzystanie płaszczy stylizowanych na smokingi, zaprószone cekinami, artystycznie wykonane bluzki oraz poszarpane rurki. Ogółem, kolekcja jest "tak gorąca, że najprawdopodobniej aż nielegalna w kilku stanach". Zabawna anegdotka.

3. Celine (odważne podjęcie się kompletnego minimalizmu, nowe wykorzystanie motywu panterki i proste, skórzane partie stroju; czyżby nowojorska skromność była przesadnie wręcz wynoszona na wyżyny?)

4. Chanel- nic dodać nic ująć, rzecz jasna. Jak już wspominałam, Lagerfeld nie potrafi zawieźć krytyków. Nie zrobił tego od lat... Spójrzmy, co na ten temat ma do powiedzenia style.com: po pierwsze fakt, iż Lily Allen uraczyła widzów swym głosem był rewelacyjny (pokaz nabrał bardziej dramatycznego charakteru),po drugie- utrzymanie kolekcji w konwencji rustykalnej, poza tym: lansowanie szyfonu, tweedu (uwaga! wielki powrót!) oraz trepów.

5. Givenchy- doceniony tym razem za graficzną grę czerni i bieli, drapowane togi oraz etniczne wzory.

6. Lanvin- Alber Elbaz kompletnie ignoruje kryzys gospodarczy, ubierając modelki w swoje słynne drapowane sukienki tudzież suknie oraz kombinezony, obwieszając je przy tym ciężką biżuterią, "rozsądnie" wykorzystując poliester (poliester?!). Nie zapominajmy o jego słynnej grze kolorów i wydobywaniu z nich esencji piękna.

7. Zaraz.. czego jeszcze nie było... Ach, tak... to Marc Jacobs! (nie wierzycie, prawda?). Dlaczego? Może za niebotyczną ilość drapowań, przezroczyste legginsy czy szarawary i zaczerpnięty kultur a japońską makijaż.

8. Proenza Schouler- tu musze powstrzymać się od cynizmu, bo to naprawdę rewelacyjna kolekcja. Lazaro Hernandez i Jack McCollough naprawdę mnie zaskoczyli. Style. com komentuje to mniej więcej w ten sposób: świeży, młodzieńczy wygląd oraz uderzające rotacje tradycyjnych wzorów. Jednak, muszę się do czegoś przyczepić... Dlaczego dopiero ósme miejsce?

9. Rodartre- to było więcej niż pewne. Kate i Laura Mulleavy królują na wybiegach bez przerwy od kilku sezonów. jak zwykle, oplatają modelki szarfami, wstęgami, ciekawie drapowanymi i układającymi się tkaninami, artystycznym zestawieniem kolorów. Mój komentarz na ten temat zdążyłam wyrazić już we wrześniu. Komentarz od style.com był taki jak zwykle (patrz: wyżej).

10. Uwaga... czas na rzecz najbardziej mnie (i zapewnie niektórych z Was) szokującą- Versace. Donatelli wreszcie udało się, o tak, nie zaprzeczam, stworzyć bardzo dobrą kolekcję. Nie wątpię, że porawiłó to w dużym stopniu jej reputację. To, co amerykański Vogue ceni tu najbardziej to wszechobecny splendor (szokujący nagły splendor Donatelli wyrażany przez połysk)- gra blasku cekinów i brokatu z blaskiem tkanin oraz zwariowane wzory, zarówno na butach (buty w tym sezonie są naprawdę godne poklasku) jak i na ubraniach oraz plastikowe mini (typowe dla Donatelli- znak tej marki). Najwyraźniej projektantka w ostatnim czasie spędziła długie godziny studiując stare kolekcje jej świętej pamięci brata- geniusza.

Na koniec, muszę podkreślić, iż wcale nie jestem negatywnie nastawiona do wymienionych powyżej kolekcji. Wręcz przeciwnie- każda z nich wnosi do nowego sezonu coś innowacyjnego, każda jest wspaniała na swój sposób.

Nasuwa mi się na myśl jedynie pytanie: Czyż zadaniem tak cenionych krytyków mody, jak redaktorzy amerykańskiego Vogue'a nie jest promowanie nowych, obiecujących projektantów? Czy nie powinni oni chociaż przez chwilę zapomnieć o schematach i prowadzić za rękę kogoś, kto już dawno wzniósł sie na wyżyny? Radzę wreszcie pozbyć się klapek z oczu i docenić piękno, które zasługuje na taką samą uwagę, jak to, które krzyczy swoim imieniem.

sobota, 10 października 2009

McQueen zachwyca awangardą po raz kolejny

Kilka lat temu do Alexandra McQueena nastawiona byłam całkowicie negatywnie. Nie podobał mi się jego futurystyczny styl, w którym zawsze forma wysoko przerastała funkcjonalność. Ale dziś, muszę przyznać, iż ten młody projektant daje nam możliwość obcowania ze sztuką w najbardziej intymny sposób- możemy tę sztukę nosić na sobie. Tegoroczna kolekcja jak zwykle- kosmiczna i awangardowa nie pozwala nam o sobie zapomnieć na długi czas. McQueen pokrywa swoje sztywne, geometryczne stroje kalejdoskopowymi wzorami (nieraz animalistycznymi), cekinami, drapuje tkaniny w nietypowy, na pozór przesadny do noszenia na co dzień sposób. Co najbardziej mnie zaintrygowało to buty- nietuzinkowe formy, niczym zesłane ludzkości z kosmosu. Nie zapominajmy także o, jak na projektanta przystało- szokujących fryzurach i makijażu.




Buty stanowiły dla mnie najdziwniejszy i najbardziej awangardowy
element całej kolekcji

Modelki czekające na wielki finał. Wyobraźcie sobie, jak misternej roboty wymagały
te fryzury.


Tanya Dziahileva tuż przed wejściem do garderoby

Aby nadać kolekcji jeszcze bardziej kosmiczny, surrealistyczny charakter
projektant postanowił niektórym z modelek przykleić dodatkowe
tkanki skóry.

źródło: style.com

Chanel pachnie wiosną

Karl Lagerfeld tym razem z mroźnej Rosji przeniósł swoje modelki na pola złocisto- zielonej Holandii. Ubrał je w kunsztownie wykonane chodaki i nie szczędził motywów kwiatowych, oczywiście zachowując przy tym wyrafinowanie, jak na dom Chanel przystało. Jak zwykle w kolekcji nie brakuje eleganckich, ponadczasowych żakietów i pikowanych torebek. Tym razem czernie i biele przełamują ultramaryna i karmin. Pod koniec kolekcji ukazało się także złoto, mieszające się z kolorem zbóż umieszczonych na wybiegu. jak zwykle projektant nie zawiódł krytyków, mieszając klasykę Coco z lekkością wiosny.



Tatuaże nad kolanem w postaci słynnych wisiorów Chanel oraz kwieciste
opaski- to elementy bez których żadna modelka nie pokazała się na wybiegu.
Najnowsza kolekcja Chanel jest bogata we wspaniałe torebki

Pokazowi towarzyszyła muzyka Lily Alllen


Księżniczka Tajlandii, mistrz obiektywu- Patrick Demrachelier,Prince, Rihanna- to tylko garstka osobistości, które pojawiły się na pokazie (i dały się sfotografować :).

źródło: style.com

poniedziałek, 5 października 2009

Mała trendsetterka

Świat mody oszalał na punkcie 13-letniej Rookie- bloggerki i szafiarki. Jej nietuzinkowy styl ubierania zainspirował nie tylko ulicę i o wiele starsze od niej fashion victims, ale i projektantów. Kreatorzy mody, zaaferowani jej zaangażowaniem w pasję i ich sztukę zaczęli zapraszać ją na pokazy, usadawiać w pierwszych rzędach. Wszystkim pasjonatom i krytykom mody gorąco polecam jej bloga: rookie style. Zapewniam Was, iż stanie się dla Was muzą. Jeśli nie na płaszczyźnie stylu ubierania się, to na tej związanej z krytyką mody. Szczerze podziwiam, tą młodziutką dziewczynę za jej subiektywizm. Nie boi się wyrażać swoich pejoratywnych poglądów na temat danej kolekcji, zupełnie jak profesjonalny żurnalista. Nie chcę umieszczać jej na piedestale, ale wydaje mi się, że od niedawna jej zdanie moze być równoznaczne ze zdaniem takich guru mody, jak Anna Wintour, Anna Piaggi czy Carine Roitfeld.


sobota, 3 października 2009

Fashion week- c.d.

Zatem, Moi Drodzy, mamy już za sobą wspaniałe targi mody w Mediolanie i znajdujemy się na półmetku pokazów w Paryżu. Ciekawość, co do kolejnego czarno- białego pokazu Chanel (choć Lagerfeld kilka razy przełamał chanelowski stereotyp) rośnie z dnia na dzień. Oto kilka bardzo ciekawych kolekcji, o których jak dotąd nie wspomniałam, a bardzo pozytywnie zadziałały na moje zmysły:

  • Moschino Cheap & Chic- śmiejcie się ile chcecie, bo zapewne myślicie, iż to nic specjalnego, ale jest to jeden z niewielu domów mody, który nigdy nie przekroczył granic prawdziwej dziewczęcości, romantyczności. Zawsze podobał mi się tutaj pewien bajkowy charakter kolekcji- mnóstwo koronek i falbanek. Co jest znakiem rozpoznawczym (jeśli w tym sezonie można to tak nazwać), to ogromne kokardy, którymi projektant wręcz bawi się, dodając je nieraz w dziwnych miejscach. Bardzo przypadły mi także do gustu okulary w kształcie kwiatów. Projektanci w nowych kolekcjach wręcz krzyczą: wyrzućcie wreszcie muchy- perfekcyjny okrąg to najlepsze rozwiązanie na kolejny sezon.

  • Marni- Consuelo Castiglioni jak zwykle ubrała swoje modelki w nieco dziwny, pełen artyzmu sposób. Marni, jak zawsze uważałam, można kochać, albo nienawidzić (nie wszystkim oczywiście przypadną do gustu turbany, stylizowane na cześć umundurowania członka firmy sprzątającej, czy szlafrokowate płaszcze). Podziwiam projektantkę za cenną umiejętność zestawiania właśnie takich, często nietypowych rzeczy ze wspaniałymi dodatkami, jak na przykład ciężkie kolczyki, a także wyczucie koloru. Jak dotąd, co do łączenia kolorów powszechnie uważanych za niepasujące do siebie spotkałam się bardzo rzadko (polecam kolekcję na jesień/zimę 2009 Dries van Noten).

  • Lanvin- jak zwykle, nie brak tutaj bogatej draperii i biżuterii. Porównując tą kolekcję do powszedniej muszę jednak przyznać (mimo tego, iż rozpoczyna się ona bardzo niepozornie), iż ta zdecydowanie obrosła w złoto Charakteryzuje ją przepych i ewidentna inspiracja sztuką islamu- pokryte cekinami szarawary, obsypane kamieniami bransolety ze starego złota. bardzo podobały mi się w tej kolekcji buty- szalenie kobiece, które także nie zostały pozbawione złotych łańcuchów.

  • Fendi- lekka jak piórko, jasna jak chmurka i przezroczysta jak mgła. Przypadła mi tutaj koncepcja dyskretnie obrażonych koronkowych gorsetów oraz kontrastujące z jasnymi barwami ubrań dodatki (jak torebka poniżej). Lagerfeld w przeciwieństwie do zeszłorocznej kolekcji, zrezygnował ze stricte geometrycznych form i wycinanek, na koszt pokrytych kryształkami sieci rybackich, w które splątane są modelki, przezroczystych tkanin i delikatnych, opadających draperii.

  • Nina Ricci- Peter Copping przyodział swoje modelki w zwiewne, koronkowe stroje. Tonacja kolekcji utrzymana jest w pastelowych barwach przełamywanych złotem lub czernią. Cienkie, półprzezroczyste tkaniny idealnie współgrają tutaj z wiktoriańskimi koronkami (ach... te buciki z misterną koronką...). Projektant nie pozwala nam także zapomnieć o wymierających powoli, acz paradoksalnie spektakularnie legginsach. Tu są one dzianinowe, przyozdobione guziczkami, wyłaniają się spod zwiewnych sukienek i spódnic. bardzo romantyczna, w pełnej krasie kobieca i tętniąca sex-appealem kolekcja, którą powinna inspirować się każda fashion victim w nadchodzącym roku.